piątek, 19 sierpnia 2016

Back to school #2

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _  _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 

Jako, że nigdzie nie mogę znaleźć całości wczorajszego wywiadu z Tini i nie mam
 jak zrobić relacji, przychodzę do Was z kolejną częścią posta przygotowującego 
do nowego roku szkolnego. Tym razem będzie trochę o urodzie
 (fryzury, makijaż, dodatki), a także porady (organizacja, lub jak 
odnaleźć się w nowej szkole). Zapraszam!


Począwszy od kwestii urody. Zacznę od kilku ładnych i wygodnych upięć
 do szkoły w stylu Martiny, dla osób o krótkich, ale także długich włosach.

Fryzura 1.



Powyższa fryzura najlepsza będzie na długich włosach, ale równie możliwa na takich 
średniej długości. Jest szybka w wykonaniu (więc nie trzeba wstawać godzinę 
wcześniej), ale też prześliczna, a przynajmniej moim zdaniem, do tego dzięki niej uporczywe
 kosmyki nie wlatują nam do oczu. Aby uzyskać taki efekt, jak na zdjęciu, kierujcie się 
poniższym filmikiem. Jednak aby warkocz był taki jak u Tini, po prostu nie ściągajcie 
warkocza do góry (po obejrzeniu filmiku, zrozumiecie o co mi chodzi). Sama ją wypróbowałam
 i choć fryzjerka ze mnie żadna, nie miałam problemu z jej wykonaniem, a efekt zachwyca!



Fryzura 2.


Druga fryzura nie jest zbyt skomplikowana, a efektowna i wygodna. Ja osobiście w rok 
szkolny stosuję ją bardzo często, dla mnie to najlepsza opcja. Na początek trzeba 
zaczesać włosy na jedno z ramion - od jednej, do drugiej strony. Można luźno zostawić 
kilka kosmyków. Resztę włosów z boku zapleść w warkocza. Dla lepszego efektu
 można zawiązać na głowie bandanę (są wszech dostępne i bardzo tanie).

Fryzura 3.



Wbrew pozorom, ta fryzura wcale nie jest taka trudna. Ja - osoba mająca dwie lewe ręce - 
wykonałam ją bez problemu. Wystarczy rozdzielić włosy na dwie równe części, z
 których następnie należy upleść dwa warkocze (tak, jak w poprzednim przypadku,
 można wypuścić kilka kosmyków). Lewy warkocz podciągnij w górę nad głową. 
Przypnij go wsuwkami przy uchu i to samo zrób z drugim warkoczem.

Fryzura 4.



Kolejna fryzura to wielki banał, a od razu kojarzy się z Tini. Zapewne każdy z Was pamięta okres, 
gdy na dosłownie każdym zdjęciu Martina miała na głowie śliczne wianki. Ostatnio można
 w Polsce znaleźć je wszędzie - H&MClaire's, wszelkie pasmanterie i sklepy z biżuterią.
 Jeśli chcecie iść w tej fryzurze do szkoły, nie kupujcie wianka z ogromnymi kwiatami
ale z drobniejszymi, jak na powyższym zdjęciu.

Fryzura 5.


Ostatnia fryzura to najłatwiejsza, a zarazem najczęstsza fryzura, jaką ostatnio nosi Tini. 
Wystarczy niezbyt wysoko związać sobie luźnego kucyka, lub jeszcze luźniejszego 
koczka. Charakterystyczne są kosmyki wypuszczone na twarz, więc do tej fryzury
 konieczne są krótkie włosy, albo takie wycieniowane z przodu, by te 
wolne kosmyki nie były zbyt długie.

To tyle, jeśli chodzi o fryzury. Teraz przejdźmy do kwestii makijażu. Ja osobiście nie maluję 
się do szkoły, czasem na jakieś uroczystości nałożę trochę tuszu na rzęsy
 i - sporadycznie - podmaluję brwi. Ostatnio Martina preferuje bardzo delikatny
 makijaż, więc z łatwością możemy się do niej upodobnić, bo w końcu w szkole 
nie można przesadzać z makijażem, prawda?


Powyższy makijaż każdy może wykonać na swój sposób. Jedni nakładają sobie podkłady
 na całą twarz, a inni ich unikają, dlatego podkład pozostawiam Wam. Ogółem
 makijaż ten jest typowo codzienny. Wystarczy pomalować sobie brwi brązową
 kredką, pomalować rzęsy wydłużającym tuszem i zaznaczyć usta delikatną 
szminką oraz podkreślić policzki różem. Jak sama Tini kiedyś wspomniała, rzadko używa cieni 
do powiek, dlatego i teraz ich nie ma

Szybko napiszę jeszcze o fantastycznym dodatku. Wiele razy mieliśmy okazję widzieć
 Tini w chustach, szalach, czy bandanach zawiązanych trójkątnie na szyi. 
To świetny dodatek, również do szkoły! Osobiście zakochałam się w takim rozwiązaniu
 i teraz noszę to cały czas. Zresztą od zawsze jestem osobą kochającą wszelkie 
materiały na szyję (w końcu w zimę po szkole chodzę w normalnym, ogromnym 
szaliku). Odpowiednio dopasowany kolor będzie idealnym dopełnieniem każdej stylizacji!



To tyle, jeśli chodzi o kwestię urody. Teraz przechodzimy na, jakby to nazwać... organizację? Tak, to dobre określenie. W tej części znajdziecie kilka porad, jak lepiej zorganizować się w roku szkolnym, a także - jak przetrwać w nowej szkole, lub po prostu w nowym gronie znajomych.

Począwszy od organizacji. Nie ma innej rady, jak być systematycznym. Najlepiej odrobić pracę domową jak najwcześniej, wszystko sobie zapisywać. Dobrym rozwiązaniem jest kalendarz-dziennik (osobiście zawsze taki mam), w którym możemy zapisywać daty wycieczek, sprawdzianów, oddania prac domowych itp. Oczywiście nie można zapomnieć o codziennym sprawdzaniu go. Dodatkowo lepiej pakować się wieczorem niż rano, spoglądając na plan lekcji powieszony na np. tablicy korkowej nad biurkiem, czy też przyklejony taśmą klejącą do szafki. Poniżej macie dwa plany lekcji wykonane na bardzo szybko. Jeśli chcecie jakieś ładniejsze, piszcie w komentarzach ;)




I kolejna kwestia - jak przetrwać wśród nowych znajomych w szkole. Ja nigdy nie zmieniałam szkoły, nie przeprowadzałam się, a na szczęście gimnazjum mam w tym samym miejscu, co miałam podstawówkę. Jednak mimo tego, że wciąż chodzę do tej samej szkoły, mieszają nam klasy, co uważam za coś kompletnie bezsensownego (dyrektorka twierdzi, że będziemy "lepiej funkcjonować", o cokolwiek jej chodziło). Na początku byłam bardzo wrogo nastawiona do tej zamiany klas. W końcu z moimi przyjaciółmi z jestem już od przedszkola - 8 lat. A tu nagle nas rozdzielają. 

Ostatnio za to spotkałam się z kilkoma osobami z innych klas. Dawniej w naszej szkole bardzo widoczny był podział między ab, oraz c. Większość w ogóle się do siebie nie odzywała. Ale właśnie - spotkałam się z nimi, po raz pierwszy rozmawiałam i okazało się, że są świetnymi osobami, choć zawsze wydawało mi się inaczej. Spotkaliśmy się zaledwie raz, czy dwa i już dobrze się dogadujemy. Więc jeśli w waszej szkole jest podobna sytuacja, dajcie szansę tej zmianie, bo może wyjść na dobre.

Ale jeśli chodzi o całkiem nową szkołę i kompletnie nowych ludzi. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, jak już wspomniałam. Za to potrafię sobie to doskonale wyobrazić. Cóż mogę powiedzieć? Trzeba postarać się wtopić w tłum, zostać częścią klasowej społeczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz